Koncepcje matriarchatu i patriarchatu są przykładem tego, jak błędne odczytywanie wyrwanych z kontekstu aspektów dawnej religijności może być wykorzystywane do kształtowania współczesnych procesów społecznych.
Przeciwstawienie sobie matriarchatu i patriarchatu jest jedną z bardziej popularnych koncepcji religioznawczych i kulturowych. Swoją popularność idea ta zawdzięcza takim XIX i XX wiecznym badaczom różnych dziedzin naukowych, jak Bachoffen, Fromm czy Graves, ale być może nade wszystko doktrynie feminizmu, która w tym samym czasie zaczęła mocno zarysowywać się w kulturze zachodniej. Dla feminizmu krytyka kultury patriarchatu i jednoczesna apologia idei matriarchatu stała się zasadniczą wykładnią, legitymizującą tę doktrynę. Choćby z tego względu, do zagadnienia patriarchatu/matriarchatu jako koncepcji funkcjonującej w historii czy religioznawstwie podchodzi się jak do „jedynie słusznej koncepcji”.
Pomijając polityczne, gospodarcze i kulturowe zapotrzebowanie na ideologie sufrażyzmu i następnie feminizmu (wszak dla zwolenników równouprawnienia kobiet patriarchat stał się symbolem ucisku i dyskryminacji płciowej), to z perspektywy naukowej koncepcja matriarchatu i patriarchatu stała się kolejną „modną teorią” nieposiadającą uzasadnienia naukowego. Jest raczej skutkiem pewnego rodzaju zapotrzebowania oraz kolejną kalką interpretacyjną nakładaną przez kulturę zachodnią na postrzeganie minionych epok. Antagonizm matriarchatu i patriarchatu jest wyraźnym pokłosiem funkcjonującego od wczesnego średniowiecza dualizmu religijnego. W rezultacie idea patriarchatu i matriarchatu, narodziła się w obszarze kulturowym, w którym nastąpiło początkowo skrajne zmarginalizowanie roli kobiety, a następnie jej równie skrajne wyniesienie na piedestał i tym samym marginalizowanie roli mężczyzny.
Dla zwolenników koncepcji patriarchat versus matriarchat, identyfikacji ideologicznej służą twierdzenia typu: „dla kultury patriarchalnej charakterystyczne jest wywodzenie z faktów biologicznych podziału ról społecznych i takiej struktury, która utrwala niższa pozycję kobiet”1. Czy: „patriarchat jest to system społeczno-rodzinny, ideologiczny i polityczny, w którym mężczyźni przez użycie siły, bądź rytuał, tradycje, prawo, język, edukację i podział pracy określają jakie zadania mają wykonywać kobiety. Wobec tego ,żyją one pod „władzą ojców” i mają dostęp tylko do takich wpływów i przywilejów jakie mężczyźni zgodzą się im odstąpić”2.
Jednak o ile można przyjąć, że większość znanych współcześnie społeczeństw ma charakter patriarchalny o tyle trudno odnaleźć kultury o charakterze matriarchalnym. J.J. Bachofen doszedł do wniosku, że: „patriarchalna struktura społeczeństwa, którą spotykamy w całej historii cywilizowanego świata, jest stosunkowo młodym tworem i że poprzedzał ją stan kultury, w którym matka była głową rodziny, przywódczynią społeczeństwa i Wielką Boginią”3. Z kolei dla R. Graves’a wiele mitów, jak starożytnych również rytuałów religijnych wskazuje na fakt, istnienia w neolitycznej Europie oraz Afryce systemu społecznego, w którym rolę głównej kapłanki /bogini pełniła kobieta. Autor „Białej Bogini” dowodził, że w kulturach starożytnych funkcja króla sprowadzała się do bycia partnerem królowej/kapłanki, przy czym na wzór cyklu astronomicznego pełnił on swoje funkcje tylko przez cztery lata, po którym to okresie, w czasie igrzysk rytualnie był uśmiercany, a jego miejsce zajmował kolejny nowy król. Według tego autora kres kultury matriarchalnej nastąpił w Europie wraz z napływem ludów stepowych, Indoaryjczyków, którzy nieśli z sobą kulturę patriarchalną4. W poglądach takich jest sporo nieścisłości. Istnienie Wielkiej Bogini, Pramatki nie jest jednoznaczne z funkcjonowaniem matriarchatu.
Także w zakresie rytuałów i praktyk religijnych zachowanych w różnych kulturach trudno znaleźć ewentualne pozostałości matriarchatu. W większości kultur do rytuałów mają dostęp zarówno kobiety jak i mężczyźni (wyjątkiem są religie wywodzące się od Abrahama). Także w poszczególnych rytuałach częste jest odwoływanie się do postaci i symboli zarówno męskich jak i żeńskich. Zdaniem R. Graves’a wiele treści mitologicznych wskazywałoby na istnienie matriarchatu, o czym miałyby świadczyć opowieści o walce bogów męskich, reprezentujących siły uraniczne z bóstwami żeńskimi, reprezentujących żywioł ziemi lub wody5. Z kolei E. Fromm w podobny sposób stara się analizować epos sumeryjski „Enuma Elisz”. Jednak nie ma żadnej pewności, że mity te ukazują treści, które są sugerowane przez wspomnianych badaczy. Bardziej prawdopodobne wydaje się że są to symboliczne opowieści o wyłanianiu się wszechświata i świata ziemskiego z dwóch podstawowych elementów, które tylko umownie można określić „żeńskim” i „męskim”. U Indoaryjskich Pelazgów, w micie stworzenia występują dwie siły o różnych od siebie cechach płciowych, które jednak się dopełniają. Zeus jako bóstwo symbolizowane jest przez siłę męską, lecz w ujęciu kosmogonicznym, rozumianym jako immanentny Bóg eteru jest poza płciowy. Androgynizm, który należy rozumieć nie jako obupłciowość (w myśl gender) lecz pozapłciowość jest cechą charakterystyczną dla wielu Bogów starożytnych religii, w tym religii pelazgijskiej (przykładem Eros). Przyjmowanie władzy królewskiej od kapłanki (jak u Pelazgów) nie jest równoważne z istnieniem matriarchatu, czy nie istnieniem (jak sugeruje Graves) funkcji kapłanów mężczyzn. Jest to raczej powtarzanie mitu pierwotnego, gdy pierwiastek męski i żeński łączą się w jedno.
W publikacjach feministycznych można znaleźć naciągane twierdzenia, jak to mówiące, że Pitagoras przyrównywał kobietę do „zła, bezładu i ciemności”6. Twierdzenia takie wynikają z zupełnego niezrozumienia doktryny cytowanego filozofa. Pitagoras jak i wielu innych filozofów greckich wyrażał poglądy kosmogoniczne podobne do tych, które do dziś zachowały się w dalekowschodnich doktrynach religijnych. W ramach czego nie tyle kobiety, co pierwiastek żeński symbolicznie utożsamiany był z siłami chaosu w kosmosie, ciemności, nocy, wilgoci itp., co jest bardzo zbliżone do koncepcji taoistycznych, buddyjskich czy hinduistycznych. Jeśli chodzi o kobiety, Pitagoras wyrażał się o nich z szacunkiem. W odniesieniu do związków damsko-męskich zalecał wierność, umiarkowanie i unikanie wiązania się w związki małżeńskie przed 20 rokiem życia7.
Jako obyczaj, mający być pozostałością matriarchatu wymienia się matrylinearyzm czyli dziedziczenie po linii matki. Obyczaj ten w sposób nadal żywy występuje w judaizmie. Jednak powszechnie uznaje się tę religię za na wskroś patriarchalną. Dziedziczenie matrylinearne nie koniecznie musi być echem matriarchatu, czy kultu bogini. W niektórych kulturach afrykańskich zapobiega on, dziedzicznemu przejmowaniu przez mężczyzn stanowisk władzy8.
O istnieniu matriarchatu nie świadczą również wykopaliska archeologiczne. Najczęściej za przykład „kultu Wielkiej Matki” i matriarchatu przedstawia się neolityczne figurki kobiet, jak na przykład słynna Wenus z Wilendorfu sprzed 30 tysięcy lat. Jednak z tego samego okresu i to miejsc nieodległych (Niemcy, Czechy) pochodzą równie stare wyobrażenia falliczne czy figurek męskich, z mocno zaznaczonymi cechami płciowymi.
Podobnie sytuacja się
przedstawia w przypadku rysunków naskalnych. Najstarsze rysunki
znalezione w Europie przedstawiają w większość wyobrażenia
zwierząt, a także szamana o płci męskiej, jak pochodzące sprzed
31 tysięcy lat rysunki w jaskini Trois Freres. Dopiero młodsze
malowidła sprzed 13 tysięcy lat ukazują także wizerunek kobiecy,
jak w jaskini Chauvet. Analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku
liczącej 13 tysięcy lat świątyni w Göbekli Tepe w Turcji. Dla
niektórych znalezione tam rzeźby są dowodem na istnienie
matriarchatu. Z tym, że w świątyni znaleziono w większości
liczne rzeźby i ornamenty zoomorficzne. W przypadku postaci
antropomorficznych znaleziono statuetki kobiece (tzw. Matrony), ale
również figurki męskie.
W takim ujęciu wydaje się, że
koncepcja matriarchatu jest pewnego rodzaju”mitem”, w tym dla
niektórych środowisk „mitem założycielskim”.
Nie oznacza to jednak, że szukając źródeł współfunkcjonowania kobiet i mężczyzn w społeczeństwach koncepcję patriarchatu należałoby uznać za bardziej zasadną. Wiązanie się z jedną z tych doktryn wydaje się dalekie od harmonii i ładu społecznego, bowiem obie stawiają nacisk na eksponowanie jednej z płci pod pozorem zagrożenia ze strony drugiej płci. Trudno jednak wyobrazić sobie współpracę w oparciu o ducha konfrontacji.
W społecznościach archaicznych pojęcie płci było tym bardziej oczywiste, na ile oczywiste tego rodzaju rozróżnienie ma miejsce w przyrodzie. Kultury pierwotne i starożytne zarówno w zakresie norm obyczajowych i zasad społecznych najczęściej naśladowały prawa obserwowane w przyrodzie. Obyczajowość ta dawała możliwość najbardziej harmonijnego funkcjonowania – nie tylko w relacjach człowieka ze środowiskiem, ale również w relacjach wewnątrzgrupowych. Wynikał z tego choćby podział prac, funkcji społecznych. Funkcjonowanie takie wynikało z doskonale rozwiniętego instynktu samozachowawczego oraz zrozumienia praw natury. Kwestionowanie tych praw w społecznościach tradycyjnych (zarówno zbieracko-łowieckich jak też rolniczych) musiałoby się zakończyć całkowitą dezintegracją i unicestwieniem społeczności.
Analizując mity, jak również obszar obyczajowy kultur antycznych, można raczej dojść do przekonania, że w kulturach plemiennych podział płciowy w społeczeństwie był rozumiany jako powielenie zasady kosmogonicznej oraz ładu panującego w przyrodzie, w której oba odmienne pierwiastki (męski i żeński) funkcjonując w połączeniu tworzą harmonijną całość. Bowiem tworzenie antagonizmu między kobietami a mężczyznami takie niesie z sobą następstwa.
W czasach nowożytnych, gdy następowało stopniowe oddzielenie człowieka od natury/przyrody doszło do eksponowania i dominacji jednego pierwiastka nad drugim. W dobie średniowiecza umożliwiały to przemiany religijne i obyczajowe. Współcześnie wynika to w znacznej mierze z przemian technologicznych (zmieniających sposób utrzymywania się przy życiu), gospodarczych i w dalszej mierze kulturowych i obyczajowych.
Cechą charakterystyczną cywilizacji technologicznej i post technologicznej jest oddzielenie. Główna linia oddzielenia biegnie w odniesieniu do mentalnego podziału: „ja i reszta”, „my i oni”, a wynika z poczucia wyższości własnej religii nad innymi. Wydaje się, że koncepcja taka mogła powstać w umysłowości oddzielającej sacrum od profanum. Bowiem tylko dla człowieka, w którym jego własny egoizm nakazuje mu wierzyć, że on sam, jego religia i jego społeczność jest lepsza od otoczenia, które go otacza, może zrodzić się idea oddzielenia. Oddzielenia opartego na antagonizmie, walce dwóch sił, czy to w ujęciu kosmogonicznym czy życia realnego, co we współczesnym świecie jawi się jako choroba umysłów „walki dobra ze złem”. To poczucie wyższości stworzyło kolonializm i rasizm, stało się motorem nie tylko wojen religijnych, ludobójstw i dyskryminacji, ale również nauk i ładu społecznego (prawodawstwa, obyczajowości, doktryn filozoficznych i naukowych).
Skutkiem trwającego od kilku wieków oddzielenia jest atomizacja społeczeństwa, alienacja i anomia oraz walka płci. Wynika to z faktu, iż oddzielenie stałą się fundamentem ideologicznym i mentalnym nowoczesnej kultury zachodniej. Dotyczy ono praktycznie wszystkich sfer życia. Zaczęło się od oddzielenia człowieka od natury przykładem idea architektoniczna, ale również mentalna zamkniętego średniowiecznego miasta oddzielonego murem od „wrogiego” sobie otoczenia9. Najbardziej drastyczna linia podziału, oddziela nas od nas samych, od tradycji i tworzącej ją tożsamości; od poznania i samoświadomości.
Trudno się dziwić, że nawet wizerunek metapolityczny przeobrażano w walkę dwóch przeciwstawnych sobie (przynajmniej wizerunkowo) sił. Podział polityczny jest kluczem do dzielenia społeczeństwa, na grupy, frakcje i antygrupy i antyfrakcje. Celem tego jest zupełna atomizacja społeczna, co z perspektywy naukowej w pełni pokrywa się z zaleceniami nowoczesnego marketingu, dążącego do targetowania i selekcjonowania społeczeństwa według kryteriów zapotrzebowań konsumpcyjnych. Im więcej podziałów tym większa sprzedaż i korzyść. Im większa dezintegracja tym prostsze staje się wykorzystywanie inżynierii społecznej.
We współczesnej kulturze zachodniej, którą nie przypadkiem psycholodzy i socjolodzy lat 70. 80 XX wieku określali mianem kultury śmierci i idei narcyzmu, w myśl ideologii oddzielenia, dzieli się rodziny, płcie, społeczności. Z tej perspektywy wiara w matriarchat i patriarchat, staje się jednym z wielu wymiarów machiny inżynierii społecznej, nie mającej wiele wspólnego z wiedza na temat historii religii, lecz doskonale konfliktującej kobiety i mężczyzn.
Na koniec można za E. Pankowską zadać pytanie: czy społeczne role i kulturowe konotacje męskości i kobiecości wynikają z podziału biologicznego? Odpowiedź na to pytanie wydaje się wbrew pozorom prosta – w podstawowej dziedzinie z pewnością biologia ma wpływ na role społeczne (określone czynności, prace, aktywności) szczególnie tam, gdzie płeć predysponuje do konkretnych form aktywności. Przykładowo z pewnością mężczyzna może wychowywać dzieci, kobieta może wychowywać dzieci, lecz na pewno wiele efektywniej będzie jeśli zrobią to wspólnie. Aczkolwiek w przypadku wychowania dziewczynek i chłopców istotne jest dopasowanie uczestnictwa matki i ojca na określonym etapie rozwoju. Czyniły to społeczności tradycyjne, w których, po określonym czasie, kilku lat, ojciec przejmował od matki wychowanie synów. Wskazuje to jednoznacznie na fakt, iż do wychowania dziecka są potrzebni oboje rodziców. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że model wychowawczy czy ład społeczny nie powinien kwestionować zasadniczego podziału biologicznego. Należy przyjąć za słuszne, że bardzo znaczącą rolę w kształtowaniu tożsamości płciowej odgrywa środowisko, religia, rozrywka, edukacja, wychowanie czyli czynniki społeczno-kulturowe. Jednak kultura czy szerzej system społeczno – polityczno – gospodarczy wpływający na tłumienie różnic biologicznych ryzykuje zaistnieniem sytuacji dysharmonii nie tylko społecznej, ale przede wszystkim na poziomie jednostkowym. Jest to dezintegracja wynikająca z zaburzenia naturalnej tożsamości płciowej.
Dlatego warto zauważyć, że podział na role społeczne wynikające z różnic biologicznych, nie musi wcale oznaczać dyskryminacji jakiejkolwiek z płci. Natomiast dyskryminacja kobiet nie koniecznie musi wynikać z różnic płciowych, lecz ogólnego charakteru kultury. Przykładem „zalecenia obyczajowe” panujące w XIX wiecznej Anglii, w której uważano, że żonę można bić kijem, ale nie grubszym niż kciuk10. Postawa taka była typowa w owym czasie dla Brytyjczyków w stosunku nie tylko do kobiet, ale każdej innej istoty, którą uznano za niższą.
Żyjemy w czasach, w których wiele twierdzeń czy dziedzin wiedzy szuka legitymizacji w minionych dziejach, starożytności. Zasadnym jest w – charakterystycznym dla współczesności – wszechobecnym chaosie informacyjnym, dążenie do weryfikowania wiedzy.
Rafał Jakubowski