Obrzędowość słowiańska opiera się na cykliczności i podobnie jak inne przedchrześcijańskie tradycje religijne związana była z powtarzającymi się zjawiskami kosmicznymi, takimi jak przesilenie słoneczne, czy równonoc. Być może pojęcie „rok” jest śladem po słowiańskim bogu jakim był Rok. XIX-wieczny badacz słowiańskich wierzeń Romuald Świerzbieński stawia tezę, iż Rok był dla Słowian bogiem stwórcą: „odeń wywodzili wszelkie dobro, zdarzenia pomyślne i niepomyślne. Te ostatnie zaś były karą za złe uczynki”. Dalej autor wylicza, iż „Bóg Bogów”, „Istotność Najwyższa” w czasach przeddziejowych po polsku, czesku i po rosyjsku nosił imię God, w czasach późniejszych przekształcony został w Roka, a podczas chrystianizacji Słowiańszczyzny został zmieniony w Rokitę. Pierwotnie interpretowano Goda jako boga związanego z czasem nieograniczonym, lecz nowsze interpretacje utożsamiają Roka z cyklem pór roku (wiosna, lato, jesień, zima), gdyż Świąt na cześć Roka też mamy cztery, po jednym na każdą porę roku. Co ciekawe, nie wiadomo dlaczego God został zastąpiony w Polsce przez Roka, mogą być to jedynie różnice między językiem polskim, a rosyjskim. God nie musiał być tak, jak twierdzi Świerzbieński bogiem stwórcą w ujęciu chrześcijańskim, lecz pra-zasadą życia, symbolem powtarzalności, cyklu odradzania się i zamierania życia wraz z porami roku. Współczesne pozostałości w języku polskim wyrażenia God to godzina, godny, gody i uroczystość noworoczna Szczodre Gody.
Według Świerzbieńskiego uroczystość u Słowian oznaczała dzień świętowania na uroczysku. Uroczysko było miejscem poświęconym, na którym odbywały się obrzędy na cześć Roka, wróżby czyli odgadywanie prawdy, odczynianie i nakładanie uroków, sądy społeczne i dawanie błogosławieństw. Uroczysko było zazwyczaj górą, pagórkiem lub specjalnie usypanym wzniesieniem, czasem były nim rozstaje dróg. S. Goszczyński tak opisywał uroczysko na Sobótce „Wabiąca woda lustrem nieba płynie. Czoło uroczyska osiadłe niskiemi krzewy. A z piersi spada puszczą gęstą, czarną w srebrnych potoków węże oblepiona”. Z kolei Helmold w „Kronice Słowiańskiej” tak opisuje uroczysko słowiańskie: ” Część dąbrowy na uroczysku otoczono tynem (płotem) mającym dwie wierzei (wejścia) i cztery kąty. W tych wierzejach gładzono wyroki – sądy Roka. Przy każdym uroczysku było dwanaście drzew, dwanaście kapłanek Roka, Dziew, zwanych też prorokiniami, czterech guślarzy (kapłanów) i otrocy/otrokowie (wojownicy). Na uroczysku chowano istoty służące do gadania (wróżenia), zaszeptywania, odprawiania uroków, między któremi znajdowały się soroki, żmije i kury.”
Świerzbieński opisuje cztery uroczystości Roka, pierwszą są Szczodre Gody, które odbywają się w grudniu na zimowe przesilenie Słońca. Dziś możemy już pokusić się o interpretację mówiącą iż Szczodre Gody to słowiańskie święto odrodzenia Światła, jako energii kreacyjnej. Można powiedzieć, że święto to jest rekonstrukcją mitu pra-kreacji Wszechświata. Po czasie ciemności, malejącego Słońca, nastaje czas światła, kiedy Słońce zaczyna rosnąć. Dla ludzi dawniej ten aspekt zmian astronomicznych miał ogromne znaczenie. Nastaje nowy czas w Roku. Szczodrym Godom towarzyszą zabawy, ogniska, wróżby. Według Świerzbieńskiego: „… na uroczysku wówczas płonął ogień, dar Słońca i płynęła tam woda, w której Słońce się odbijało, ogień ów oczyszczał, istnieje jednoznaczność świętości ze światłością, a jednak powinno się rozróżniać Słońce od Roka. Słońce nie jest Rokiem ale jego najświętszym urzeczywistnieniem.”
Druga uroczystość Roka przypada w marcu, podczas równonocy wiosennej. Trzecia uroczystość odbywa się w czerwcu, w czas letniego przesilenia Słońca, to Kupalnocka. Czwarta, ostatnia uroczystość Roka, przypada na jesienne porównanie dnia z nocą. Według Świerzbieńskiego Okrężne było dziękczynieniem za zbiory. Na ten czas Słowianie palili ogniska i święcili plony, m.in. mak, miód i jabłka, ponieważ wedle ówczesnych wierzeń pokarmy te były uroczne i bez zdjęcia z nich uroku nie godziło się ich mieszać ze zbożem. Po poświęceniu można było przygotować kutię, pokarm obrzędowy ( do dzisiaj popularny w wielu domach na Szczodre Gody) dający: „zgodę, szczęście i wiek sędziwy w życiu tutecznym, zaś światłość w życiu pośmiertnym”.
Dalej u Świerzbieńskiego czytamy iż, „w pobliżu uroczyska mieszkały dziewy, prorokinie, które przewodziły obrzędom rokowym, odczyniały uroki, leczyły choroby, proroczyły i karały zbrodniarzy. Wdziewały długą białą szatę (żgło) przepasane bylicą a na głowie nosiły ruciany wianek. Ubiór ich składał się z gadów, czyli przedmiotów umarzających uroki. Prorokinie rokowały przy pomocy święto-cudnej wody i ognia. Używały laski obrzędowej, miotły z bylicy, zwanej Ożóg. Obok prorokiń nad uroczyskiem czuwali Guślarze kapłani, duchowni słowiańscy. Po uroczystościach uraczano się, tj, przyjmowano błogosławieństwo ucztując wspólnie. Resztki uroczystowe zakopywano na uroczysku, jako ofiarę.” Autor wskazuje, iż woda i ognień zajmowały szczególne miejsce w obrzędowości słowiańskiej. Z nich wróżyły prorokinie, używały ich w celu uzdrawiania, oczyszczania i błogosławieństwa przy okazji uroczystości rokowych. Woda życia, pochodziła z uroczyska. Rzeczywiście w jednym z podań ludowych o Górze Sobótkowej czytamy o żywej wodzie płynącej na niedostępnej górze, której strzegą Dziwy i smoki. Według Świerzbieńskiego Słowianie wierzyli, iż tworami szczególnie szczęśliwie uposażonymi przez Roka, a przez to nieurocznymi i dobrowróżbnymi były: wilk, niedźwiedź, szczupak, krogulec i wszystkie gady oraz rośliny: ruta, bylica i dziewanna.
Kiedy w czasie chrystianizacji Rok został zmieniony w Rokitę uroczyskom i rozstajom dróg przypisano negatywne znaczenie. Prorokinie, kapłanki Roka opisywane przez Świerzbieńksiego zmieniono w czarownicę, a samego Roka w Rokitę, czyli Czarta, Diabła. Na szczęście pozostały pieśni, klechdy i ślady obecności Roka w naszym słowiańskim języku: np. cztery pory roku, nowy rok, rokować, wyrok, urok, prorok, obrok.
Świerzbieński podczas swoich badań nad wierzeniami Słowian, doszedł do wniosku, że „Słowianie byli przekonani, jako we wszelkiej rzeczy stworzonej tkwi część potęgi Roka. Rzeczy dobre i złe pochodzą od bogów i współczują z ludźmi. Słowianie dokonali uczłowieczenia potęg przyrody, stąd mieli tyle bogów i bóstw.” Warto jednak pamiętać, że Świerzbieński był przedstawicielem XIX w. religioznawstwa, w którym dominował pogląd, że człowiek jest w centrum przyrody, którą musi ujarzmić. Dziś posiadając więcej materiałów źródłowych możemy pokusić się o zgoła inną interpretację wierzeń Słowian. Wszystko bowiem wskazuje na to, że ich wierzenia nie były podyktowane lękiem, czy chęcią zapanowania nad przyrodą. Z analizy pozostałości rytuałów mnożna wnioskować, że Słowianie mieli bogatą wiedzę o różnych bytach i bóstwach, które nie były wytworem ludzkiej intencji, lecz istniały jako odrębne, samodzielne istoty, z którymi nasi przodkowie starali się żyć w harmonii.
Powtarzając za S. Goszczyńskim: „Ale bo wówczas ziemio staroświecka. Dzisiejsze dziwy, dziwami nie były. Grały widomie niewidome siły i pilnowały człowieka jak dziecka. W powietrzu, w drzewach, w kamieniu, pod wodą. Ludzie współczujący byli i nie gardzili jak teraz przyrodą. Bo ją jak matkę znali i kochali.”
Szczęśliwych Szczodrych Godów!
Diana Jakubowska